Rząd idzie na rękę samorządom. Polaków czekają spore podwyżki
Według nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę oraz zbiorowym odprowadzaniu ścieków przygotowanej przez resort infrastruktury, to rady gmin będą ustalały stawkę opłat za wodę i ścieki. To częściowy powrót do rozwiązań sprzed 2017 roku i reformy Zjednoczonej Prawicy.
Zmiany wprowadzone przez PiS pozwalały spółce Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie na kontrolę stawek, jakie płacili mieszkańcy. Rządzący wskazywali, że centralizacja zarządzania wodą wpłynie pozytywnie na cały system, a także ochroni Polaków przed nadmiernym wzrostem cen. Instytucja blokowała bowiem podwyższenie opłat za wodę i ścieki, czego domagały się samorządy. Teraz ma się to zmienić, co będzie skutkowało podwyżkami opłat. Rekordziści chcą zwiększeni stawek nawet o 500 proc. Średnio mowa jednak o wzroście rzędu 30-40 proc.
Zmian w przepisach domagały się władze samorządowe, które alarmowały, że brak podwyżek grozi m.in. przerwami w dostawach wody i zahamowaniem inwestycji. Według nowych przepisów, Wody Polskie będą mogły interweniować w nowe taryfy tylko w przypadku, gdy podwyżka opłat zostanie ustalona na poziomie wyższym o 15 proc. od średniego w danym regionie wodnym. W takim przypadku rada gminy będzie musiała uzyskać od Wód Polskich odpowiednie stanowisko.
Nowe przepisy mają zostać wprowadzone w życie w III kwartale 2024 r.
Ceny energii w górę
Podwyżka opłat za wodę i ścieki to kolejna ze zmian, jakie w swoich portfelach odczują Polacy. Od 1 lipca uwolnione zostaną ceny energii. Ekonomiści oszacowali wysokość podwyżki cen (przy założeniu, że opłata dystrybucyjna, stanowiąca niemal połowę rachunku za prąd, pozostanie niezmieniona – w projekcie i wypowiedziach przedstawicieli rządu nie było informacji na temat tej kwestii). Według ING Banku Śląskiego, rachunek za prąd wzrośnie o 13 proc., zaś wyższa cena maksymalna podbije inflację konsumencką o 0,6 pkt proc.; według mBanku, rachunek wzrośnie o 11-13 proc.; według PKO Banku Polskiego – o 10-13 proc.
Rząd pracuje nad bonem energetycznym, który ma zrekompensować najuboższym Polakom podwyżki cen energii.